środa, 17 kwietnia 2013

Ulica Słowackiego, róg Mickiewicza


Początek lat dwudziestych minionego stulecia był w województwach zachodnich nieco podobny do okresu po drugiej wojnie światowej – na gwałt zmieniano nazwy miejscowości i ulic, tym ostatnim najchętniej nadając imiona wielkich Polaków. Skutek taki, że niektóre nazwy powtarzają się nagminnie.
W tym czasie tereny te wykazywały także zwiększone zapotrzebowanie na fachowych i władających polskim językiem pracowników. Taka była przyczyna n.p. przeniesienia się mego ojca, wraz z moją przyszłą mamą, z Warszawy do Torunia i objęcia posady w Zarządzie Miasta. Zamieszkali na Bydgoskim Przedmieściu, gdzie miałem wątpliwą przyjemność przyjść na świat.
Zdarzało się memu tacie nieraz wracać do domu późnym wieczorem, rzec można nawet – nad ranem. Historyjka, którą nam kiedyś opowiedział, mogła się zdarzyć naprawdę, ale mogła też być zwykłą anegdotką... Któregoś razu, idąc przez przyległą dzielnicę willową, ujrzał ponoć niestarego człowieka, który nieco chwiejnym krokiem, i dosyć bezradnie poszukiwał swego mieszkania. Wiedziony poczuciem solidarności i zrozumieniem dla trudności spóźnionego wędrowca, zaofiarował mu pomoc. Wydobyte jednak przez tamtego z kieszeni klucze – w żaden sposób nie chciały pasować do atakowanej od dłuższej chwili furtki.

- Czy pan na pewno mieszka na Słowackiego?
- Nnna pewno...
- A na pewno pod czternastym?
- Nnna pewno... Prawie na rogu Mmmickiewicza!
Żartem i dla rozładowania sytuacji, ojciec pyta:
- Ale na pewno w Toruniu?
- A skąd, ppanie, w Grrrrudziądzu!
Ja także mieszkam na Słowackiego w maleńkim miasteczku w słubickim powiecie. Tyle że nie na rogu Mickiewicza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz