czwartek, 2 maja 2013

"Wspólnie uważamy..."

www.weblo.com
Paryska „Kultura” i inne wydawnictwa „Instytutu Literackiego” były dla mnie przez długie dziesięciolecia jednym z najważniejszych punktów odniesienia, autorytetem i źródłem inspiracji. Działo się tak mimo negatywnych opinii i stanowisk w kręgach władzy i części inteligencji, a także krytycznego nieraz stanowiska „Wolnej Europy”. Drogę Redaktora śledziłem zarówno poprzez nieustanne obcowanie z twórczością, jak i z – jakże licznymi! - poświęconymi Jemu i Jego Dziełu opracowaniami. Dziś – Jerzy Giedroyc, „Instytut Literacki”, „Zeszyty Historyczne”, wydawane i inspirowane książki, inicjatywy wydawnicze, polityczne, kulturowe – to ogromny rozdział Historii Współczesnej Kultury Polskiej.

W czasach złych kontakt z tekstami z Kręgu „Kultury” - nie tylko mnie, ale całemu pokoleniu dziennikarzy, pisarzy, polityków – umożliwiały działy prohibitów licznych bibliotek, a także nieustanny, nieoficjalny, jakby „podziemny” prywatny obieg wzajemnych wypożyczeń, wymian, darowizn.

Dziesięciolecia jednak minęły do czasu, kiedy nawiązałem bezpośrednią współpracę z Redaktorem i opublikowałem w Jego wydawnictwach parę tekstów. Ponadto jeden z moich materiałów („Rzeczpospolita” 27.04.98), szeroko omawiany zarówno przez prasę krajową, jak i niemiecką, został przez berlińskiego korespondenta „Kultury” obszernie zacytowany i z uznaniem skomentowany w Nr. 12/615. W 1999 roku - zaczęliśmy korespondować. W liście z 3 marca 2000 czytam oto:

Szanowny Panie,
Bardzo się ucieszyłem, że wspólnie uważamy, że normalizacja stosunków polsko-niemieckich jest w tej chwili sprawą najważniejszą nie tylko dla nas, ale dla całej wschodniej Europy. Jest rzeczą bardzo pocieszającą, że zrozumienie ważności tego zagadnienia jest coraz bardziej powszechne. No, ale by to nie był słomiany ogień, tę problematykę należy drążyć, i tutaj Pana współpraca i pomoc byłaby bardzo cenna. Specjalnie ważna jest Pana inicjatywa zorganizowania dyskusji dla uczni i nauczycieli na ten temat. Tak się składa, że z wieloma szkołami jesteśmy w kontakcie i staramy się zorganizować dla nich wyjazdy na Zachód, a specjalnie do Niemiec, dla nawiązania bezpośrednich kontaktów.
Niedawno przekazaliśmy honoraria za Pana artykuły za pośrednictwem Banku Handlowego w Warszawie. Proszę o wiadomość, czy otrzymał Pan pieniądze.
Łączę najlepsze pozdrowienia. 
(podpis odręczny) J.Giedroyc

Stosunki polskoniemieckie były więc jedną z centralnych spraw naszych zainteresowań. Był jednak i obszar drugi. Po prawie miesiącu - 30 marca - otrzymałem bowiem kolejny list:

Szanowny Panie,
Dziękuję za list z 21-go bm. Pana artykuł „Sen o spadochroniarzach” został zamieszczony w nr. 132 Zeszytów Historycznych, który będzie jutro rozsyłany. W przekazanych Panu honorariach ten artykuł był również uwzględniony.
Pana zamiar napisania rozważań na tle Pana życiorysu jest bardzo ciekawy i niewątpliwie byłby to interesujący dokument. Piszę o tym o tyle bezinteresownie, że nie będę mógł podjąć się wydania „A to była Polska właśnie”, bo na pewno będzie to duże opracowanie, a my już od dłuższego czasu nie wydajemy książek, ograniczając się do Kultury i Zeszytów Historycznych. No, ale na pewno nie będzie kłopotu ze znalezieniem wydawcy, i tu będę mógł Panu pomóc, jak praca będzie gotowa. Gdyby Pan mógł mi przysłać plan projektowanej książki, to będę próbował znaleźć na to jakieś stypendium.
Łączę najlepsze pozdrowienia. 
(podpis odręczny) Jerzy Giedroyc 

Zamierzałem bowiem, i o tym właśnie była mowa w moim liście z 21 marca, opublikować wspomnienia z dosyć przecież długiego i burzliwego życia. Prosiłem więc Redaktora o radę. Miałem wtedy 74 lata, Redaktor Jerzy Giedroyc miał ich 94. Zmarł 14 września 2000 roku.

Nie zdążyłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz