niedziela, 28 lipca 2013

Partyzanckie wszy

Że Czesław Miłosz wielkim poetą był – to wiadomo. Że obok Reymonta i Szymborskiej figuruje wśród polskich noblistów – też nie nowość. Dzieci uczą się o Nim na lekcjach polskiego, a studenci na polonistyce. Nikt natomiast nie może wiedzieć - bo i skąd? - jakie to geograficzne przypadkowe zbiegi okoliczności wpisane zostały w życiorysy: wielkiego poety i... mój.
W poetyckiej twórczości Miłosza co najmniej dwa razy pojawia się Tamka, jako jedna z nielicznych ulic Warszawy. W latach przed wybuchem wojny mieszkał na Powiślu, w najbliższym pobliżu Tamki. Ja mieszkałem wręcz na tej ulicy, w zaułku, prowadzącym ku bramie klasztoru Sióstr Szarytek, tuż pod Skarpą Wiślaną.

Miłosz, który jest znany z niechęci w latach wojny do „spadkobierców sanacji”, do młodych, związanych z Konfederacją Narodu, poetów zwanych później „wyklętymi' , do Armii Krajowej i podziemnego państwa. Musiał nie mieć nawet kontaktów ze środowiskiem AK-owskim, bo wybuch powstania zastał go z żoną na ulicy Mokotowa, skąd schronili się na Okęcie. A ja właśnie na Okęciu zameldowałem się w „Domku Cytlinga” na ulicy Słowiczej; mój pułk – 7 pp AK „Garłuch” miał opanować lotnisko, moja kompania – atakować bloki, gdzie stacjonowali SS-mani i żołnierze Luftwaffe. Tylko, że broni nie mieliśmy...

Miłosz z Okęcia przeniósł się do podwarszawskiej wioski, gdzie przebył parę tygodni.

Ja, po kilkunastu dniach tragicznych i dramatycznych przeżyć, wyskoczyłem z niemieckiego pociągu i parę tygodni przebywałem także pod Warszawą, korzystając z opieki i łaskawej gościny u p. Pstrokońskiego w Olesinie, czy państwa Morawskich w Małej Wsi. Potem - via Kraków - znalazłem się w Topoli w Miechowskiem, gdzie, przebywający tam Mieczysław Podkowa rozpoznał mnie (przy pomocy obejrzanej Kennkarty) jako syna mego ojca, z którym stykał się przed wojną w Domu Akademickim na pl. Narutowicza w Warszawie. Jak się okazało, był oficerem AK, uwierzył, że złożyłem przysięgę w „Garłuchu”, że jestem kapralem po szkole podoficerskiej, po czym skierował mnie do oddziału we wsi Krzyszkowice, w gminie Wielgus.

Czesław Miłosz nawiązał listowny kontakt z Jerzym Turowiczem i resztę okupacji spędził w jego majątku Goszyce, w gminie Luborzyca, geograficznie rzecz biorąc, w połowie drogi między Krzyszkowicami, a Krakowem. Kiedy opisuje wejście oddziału sowieckiego po ruszeniu styczniowej ofensywy, widzę taką samą scenę, którą przeżywałem dwa, trzy dni wcześniej.

Wkrótce obaj, niemal w tym samy czasie, znaleźliśmy się w Krakowie. Ale tu geograficzne zbiegi okoliczności się kończą. Dała o sobie znać przepaść między losami świetnie ustosunkowanego i znanego już poety, a zaplątanego w AK-owskie ścieżki, zmieniające się gwałtownie w bezdroża. Miłosz pisał, wydawał, działał; w gronie literatów spotkał się z Bierutem, Osóbką- Morawskim i towarzyszącym im rosyjskim generałem. Wspomina w „Zniewolonym umyśle” jak to w Krakowie pracowali wraz z Jerzym Andrzejewskim nad scenariuszem w pomieszczeniu Warsztatu Filmowego Młodych, którego okna wychodziły na podwórko Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego: „Zauważyliśmy na parterze, w zakratowanych oknach, dużo postaci młodych mężczyzn (...) obserwowaliśmy ich, milcząc. Byli to, jak łatwo było odgadnąć, żołnierze armii podziemnej ...” Autor znakomitej „Biografii Czesława Miłosza” - Andrzej Franaszek stwierdza: „Trzeba przyznać, że jest w tej scenie coś złowrogiego. Dwaj pisarze, którzy w milczeniu przyglądają się niewinnym mężczyznom, zaludniającym więzienie powstającego państwa . Jeden z nich napisze wkrótce skłamaną książkę. Drugi przez sześć lat nie zdecyduje się na otwarty protest albo chociaż usunięcie się w cień. Będzie natomiast walczył o to, by wyrwać się z saka”.
 
utor „skłamanej książki” to Jerzy Andrzejewski. Sześć lat „walczył” o wyrwanie się z saka - Czesław Miłosz.

Kiedy, w przeddzień sowieckiej ofensywy, krążącemu po wsiach i okolicznych lasach oddziałkowi, trafiła się możliwość noclegu w chacie na słomie, obejrzałem w świetle ogarka zdjętą z siebie koszulę; roiły się na niej wszy. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz