środa, 24 lipca 2013

Zaśpiew i echo

        Czesław Miłosz był jednym z nielicznych, wielkich poetów mojej młodości. Jednak wiersz, który obudził we mnie tak donośne echo, poznałem dopiero w bardzo późnej starości. Piękne „Przypomnienie” napisał Poeta w roku 1947, w Waszyngtonie, gdzie pracował na placówce dyplomatycznej komunistycznej Polski. Był za ten wyjazd i za tę służbę potępiany. Waszyngtońskie luksusy, na które zamienił ruiny popowstaniowej Warszawy – wypominano mu długo i namiętnie, niemal jako zdradę. A przecież miał prawo uwierzyć, że Jego młodzieńcze, lewicowe rojenia zaczynają się spełniać, członkowie Wileńskiego Klubu Włóczęgów i inni przyjaciele z lat młodości, choćby Stefan Jędrychowski, Jerzy Sztachelski czy Jerzy Putrament, pełnili już kluczowe funkcje w służbie tego reżimu i pomagali Miłoszowi przebić się aż za Atlantyk. Porzuci tę drogę za parę lat, kiedy pozbawiony paszportu, uzyska, dzięki pomocy innych osób z tej samej grupy, możliwość wyjazdu do Paryża i „wybrania wolności” - co zresztą, dzięki pomocy Jerzego Giedroycia, zaowocowało światowym bestsellerem i jedną z najważniejszych książek antykomunistycznych - „Umysłem zniewolonym”.
      Na razie jest jednak dopiero drugi rok nowego ustroju w Polsce, Miłosz pisze raporty dla władz i trochę tworzy. Końcowe lata okupacji, spędzone w Warszawie dały mu niejednokrotnie okazję do zademonstrowania nieprzychylnego stosunku do rządów Sanacji przed wojną, do jej spadkobierczyni - Armii Krajowej, tym samym do nieszczęsnego warszawskiego Powstania, a także do młodych poetów podziemia, nazwanych potem w powojennej polonistyce - „wyklętymi”. Jego poezje zawierają sformułowania, których do dziś nie zrozumiałem do końca i które budzą mój wewnętrzny opór. Oto na przykład ostatnia zwrotka utworu „Portret z połowy XX wieku”, napisanego w Krakowie w 1945 roku:
 
...”Rękę oparł na pismach Marksa, ale w domu czyta Ewangelię.
Z ironią patrzy na procesję wychodzącą z rozbitego kościoła.
Za tło ma ruiny miasta koloru końskiego mięsa.
W palcach pamiątkę trzyma po faszyście poległym w powstaniu.”

     Do dziś nie wiem – czy pełne potępienia określenie „faszysta”, którym szeroko wówczas szermowano przeciwko byłym powstańcom (a więc i mnie, czy mojemu poległemu bratu...), otóż czy określenia używa Autor, czy tylko wkłada je w usta nieciekawej postaci, portretowanej w tym wierszu?... Jeżeli tak – wypadałoby chociaż wziąć to słowo w cudzysłów... Dwuznacznie bowiem brzmi ta fraza.
W Waszyngtonie pisze nie o Warszawie, lecz o...Grecji, a ściślej biorąc o hitlerowskim desancie na Kretę w 1941 roku, jednym z najgłośniejszych epizodów II wojny światowej. Fascynujące opisy bitwy, lotu desantowych spadochronów, dramatycznych scen walk na ziemi - wszystko to wydaje się przypominać historię niedawno przez Poetę opuszczonej Warszawy. Pewnie to jednak tylko złudzenie, które rozbija do końca najpiękniejszy fragment tego wiersza, parokrotnie powtarzany zaśpiew:

...”I dróg napowietrznych
Sieć drżała napięta.
O Grecji, o Grecji
Któż tutaj pamięta”....

     Autor zresztą jednoznacznie podkreśla, że miał na myśli „prochu z urn greckich garstkę” więc domysły mogą być jedynie rzeczą czytelnika. Ten piękny wiersz na długo zatrzymał moją uwagę, kiedy wertowałem Miłosza w poszukiwaniu przykładów Jego stosunku do historii najnowszej własnego narodu. Aliści – nic nie mija beż śladu. W połowie 2012 roku (kiedy stan wzroku pozwalał mi jeszcze na czytanie tekstów na papierze) natknąłem się w numerze 118 kwartalnika „Zeszyty Literackie” na fragment świetnej książki Tomasza Łubieńskiego „Turnus” (Warszawa,2013, Wydawnictwo W.A.B.), też o Krecie”, ale współczesnej. Znalazłem tam opis wydarzeń wojennych 1941 roku, zatytułowany (chyba przez Redakcję?) „Bitwa o Kretę”, tak uderzająco zbieżny z poematem Miłosza, tak poetycki, wibrujący własnymi sformułowaniami wspólnej jednak wizji... Napisałem w liście do Redakcji (którego fragment wydrukowano w 119 numerze „Zeszytów Literackich”), że kiedy czytałem oba te teksty – Miłosza i Łubieńskiego, odnosiłem wrażenie, że jesteśmy w Rodzinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz