Pociąg
dochodził tylko do Szczęśliwic, dalej trzeba było iść przez
ruiny miasta piechotą aż do brzegu Wisły, przez rzekę przewoziły
za parę złotych piaskarskie krypy. W czasie jednego z pierwszych
przejazdów kupiłem od przygodnie spotkanego człowieka skórzane,
czarne spodnie do bryczesów, na pewno część niemieckiego
umundurowania. Na sobie miałem „oficerskie” buty z cholewami, w
których poszedłem do Powstania, beznadziejnie podarte, pospinane
agrafkami spodnie do konnej jazdy, od góry – bluzę mundurową z
US
Army,
którą dostałem z UNRRA i barankową papaszę, jeszcze w
Krzyszkowicach kupioną od sowieckiego żołnierza za szklankę
bimbru. Czarne, skórzane spodnie doskonale pasowały do butów i
bluzy; paradowałem w tym AK-owsko-, niemiecko-, amerykańsko-, ruskim
stroju przez klika najbliższych miesięcy. Któregoś dnia
odwiedziłem na Grochowie kolegę mamy z pracy w centrali
telefonicznej Pruszkowskiej Elektrowni – pana Lusawę. Na powitanie
wręczył mi egzemplarz jakiegoś podziemnego pisemka, które na
pierwszym miejscu drukowało wiersz, zatytułowany „Pieśń o
fladze”, a zaczynający się od słów:
Jedna była - gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była - gdzie? Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino.
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
- No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona ...
Druga była - gdzie? Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino.
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
- No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona ...
Nota bene -
pod Tobrukiem i Monte Cassino biało-czerwone flagi powiewały też
nad głową mojego ojca; sam poeta – autor tych słów - wędrował
wówczas jeszcze po zachodniej Europie, zanim wrócił i stał się
jednym z najznakomitszych piewców nowego systemu, a wiersz zyskał
akceptację władz i był szeroko popularyzowany. Ale tamtej wiosny
'45 słowa te wystarczyły, aby otwierać podziemne,
antykomunistyczne pismo. Na mnie – powstańcu, partyzancie, synu
żołnierza spod Tobruku i Monte Cassino – zrobiły też ogromne
wrażenie i na zawsze związały z twórczością ich Autora - K.I.
Gałczyńskiego, którego parę razy w następnych latach spotkałem.
Tymczasem wtedy, na Grochowie u pana Lusawy, słowa te stały się
wyjściem do jego wypowiedzi, akurat odwrotnej, niż spodziewał się
poeta:
- Panie,
jaki jest zając? - Szary. A niedźwiedź? - Brązowy. A lis? - Rudy. A co te wszystkie gatunki zrobiły, jak przyszło im żyć
wśród wiecznych śniegów? - Stały się białe. Z tego wynika
wniosek, że i nam wypada przyjąć barwę ochronną, kolor
obowiązkowy... Jaki jest? Przecież sam pan wiesz...
Flag
czerwonych było potem więcej, niż biało-czerwonych, i gazety
się zrobiły czerwone i postacie, i programy...
Zanim
przejdziemy do następnych etapów, niech mi będzie wolno opowiedzieć anegdotkę
o najbardziej odważnym czynie, jakiego dokonał mój ojciec pod
Tobrukiem. Jak wiadomo, zadaniem oddziałów otaczających
Tobruk było niedopuszczenie, aby port ten opanowała marynarka
niemiecka lub włoska. W samym obozie było miesiącami cicho i
spokojnie. Czwórka brydżowa, w skład której wchodził ojciec,
grała w namiocie. Gracz nie biorący udziału w danej
rozgrywce, smażył na maszynce naftowej „prymus” placki
kartoflane, sporządzane ze specjalnego proszku. Kiedy kolej
wypadła na ojca, z „prymusa” zaczęła wyciekać nafta,
grożąc wybuchem. Ojciec zebrał za cztery rogi koc, którym
pokryta była skrzynka, gdzie stała maszynka, wyniósł za
namiot i rzucił na piasek pustyni. Rozległ się głośny
wybuch, a ojciec wróciwszy do namiotu, spytał: „To kto teraz
rozdaje?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz