Jestem stary. Według własnej oceny – bardzo stary.
Nie tylko dlatego, że osiągnięty wiek 87 lat daleko wykracza poza
statystyczne średnie. Dlatego także, że w wyniku historycznych
wydarzeń nagromadziło się w mojej pamięci mnóstwo różnorakich
przeżyć. Zaćmiło mi się wszystko w pamięci, zatarło; takie
pojęcia – jak cel, sens, zasady, przykazania, nakazy albo i zakazy
– przestały mieć znaczenie, przestały istnieć. Jedyny sens
życia upatruję w tym, że moja emerytura jest nieco wyższa niż
moje koszty utrzymania, co oznacza, że budżet mojej rodziny –
póki żyję – uzyskuje niewielkie wsparcie.
Od pewnego czasu podstawowe narzędzie mojej pracy,
poznania, kontaktu ze światem – wzrok – uległ radykalnemu
osłabieniu i ograniczeniu. Zaćma przesłania mi świat. Nie jestem
w stanie już czytać, a przez to – uczestniczyć w tym, co było i
co nadchodzi: straszliwe, cybernetyczne, niepojęte, nieobliczalne i
nie dające się przewidzieć. Pewnie tak było zawsze, ale moje
ślepnące oczy potęgują strach. Odkrywam jego działanie w całym
moim życiu; postępki, zachowania, czy decyzje pozornie nie dające
się wytłumaczyć – to nic innego, niż okruchy strachu. Piszę z
rozpaczy „historyjki”, które można by też nazwać „epizody”
- żeby uciec od siebie. Kiedy jednak napotykam w opowieściach
ślad strachu – budzę się w rzeczywistości. To byłem i jestem –
ja.
Dość dawno temu zdecydowałem się opublikować
obszerny tekst, oparty na historii mojego życia. Krajowy, poważny
wydawca poprosił o przedstawienie pełnego życiorysu. Byłyby tam
fragmenty, które zamierzałem pominąć w tekście, mimo że nie
były kompromitujące.
Odmówiłem.
Ostatnio, po dwóch latach oczekiwania, wyznaczono mi
termin operacji zaćmy. W szpitalu jednak bez uprzedzenia odstawiono
mi lek nasenny, od którego jestem od wielu lat uzależniony.
Spędziłem koszmarną noc. Rano nie wyraziłem zgody na poddanie się
operacji.
Odmówił mój strach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz