poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Po 32 latach

Osobiście przyszło mi się zmierzyć, nie tyle z faktem historycznym, (oczywiście wojna wybuchła, kiedy miałem zaledwie 13 lat), ile z informacją o wydarzeniu, które tego dnia miało miejsce. Była to informacja całkowicie pomijana z oficjalnym życiu PRL-u, a nagłaśniana jedynie przez ośrodki emigracyjne, takie jak paryska „Kultura” czy monachijska „Wolna Europa”, a także przez opozycję polityczną w kraju. Na straży tego zakazu stała cenzura i wszystkie inne środki kontroli publikacji.
 
Agencja, w której wówczas pracowałem, zajmowała się informacją dla zagranicy. W moich rękach znalazła się sprawa wykonania zamówienia amerykańskiego biznesmena i równocześnie działacza Polonii w USA - Edwarda J. Piszka - na dostarczenie kompletu materiałów tekstowych i informacyjnych do książki o Polsce, której wydanie na własny koszt planował z przeznaczeniem na rynek amerykański w niebagatelnym nakładzie 60.000 egzemplarzy. Materiał został oczywiście dostarczony, jednakże wówczas pojawiły się ze strony CENTER FOR POLISH STUDIES ORCHARD LAKE (Michigan), które pełniło rolę doradcy i realizatora przedsięwzięć kulturalnych Edwarda J. Piszka, dwa warunki, uznane powszechnie za niewykonalne. Zażądano mianowicie podania w tekście dwóch informacji: o inwazji sowieckiej 17 września 1939 roku i o zbrodni katyńskiej.
 
Pierwszy raz stanąłem wówczas przed możliwością wywarcia wpływu na tak doniosłą sprawę, przy czym było oczywiste, że „przeforsowanie” realizacji tych warunków oznacza wielkie ryzyko, zaś szanse ich wykonania wydają się równe zeru. Pewną możliwość wybiegu stwarzała okoliczność, że realizacja i druk książki, w oparciu o dostarczony przez agencję tekst – miały zostać wykonane przez wydawnictwo Aristea w Mediolanie, które już poprzednio realizowało podobne zlecenia. Jednakże pomysł dokonania stosownych zmian w tekście dopiero w Mediolanie musiałby zwrócić uwagę wszechobecnych obserwatorów – i zakończyć się porażką. Wciągnąłem więc dwie osoby w intrygę, spowodowałem dokonanie zmian w agencyjnym tekście angielskim i – omijając cenzurę – zawiozłem go w teczce do Mediolanu, gdzie – nie budząc podejrzeń - zleciłem druk w oparciu o nową wersję. Informacja o 17. września ukazała się na str. 69 i 73, zaś o Katyniu – na str. 71.
 
Wstawki zostały, oczywiście, przez niektóre osoby zauważone, unikano jednak głośnej krytyki, zapewne – aby nie kompromitować ogólnie chwalonej i cieszącej się uznaniem książki oraz cenionego wydawcy, na którego współpracy bardzo czynnikom krajowym zależało. Aliści całkiem bez konsekwencji intryga pozostać nie mogła. Po krótkim czasie przestałem być szefem agencji. Z tym – że zastosowano wobec mnie znaną metodę „kopniaka” nie tyle „w górę”, co „w bok”. Zostałem korespondentem w Wiedniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz