Gówno.
Kilkadziesiąt lat temu gruchnęła na świat
wiadomość, że Brytyjczycy osiągnęli kolejny wielki sukces w
walce z zanieczyszczeniem środowiska: Tamiza, która był jedną z
najbrudniejszych rzek świata, jest już tak czysta, że pojawiły
się w niej znów pstrągi i żyje ponad sto gatunków ryb. Aliści
wkrótce potem jedna z organizacji ochrony środowiska podała do
wiadomości, że z Wielkiej Brytanii płyną na północ regularne
flotylle tankowców, wiozących transporty stężonych ścieków. To,
co płynęło do południowych rejonów Morza Północnego Tamizą,
teraz wywożono do Morza Północnego na północy. Pstrągi poczuły
się dobrze, ale foki, morsy, wieloryby, białe niedźwiedzie...
Na pograniczu Puszczy Kampinoskiej pod Warszawą
położony jest piękny majątek – Zaborów. W tamtym czasie władza
ludowa przekazała piękną resztówkę z pałacem Stowarzyszeniu
Dziennikarzy Polskich na „dom pracy twórczej”. Zadania adaptacji
budynków podjęła się RSW Prasa, której byłem wtedy
wiceprezesem. Pojechaliśmy do Puszczy liczną grupą. Zauważyłem,
że obramowania okien ozdobione są płaskorzeźbami, na których
dominuje motyw... pięknego grzyba. Zwróciłem na to uwagę
obecnych, a mój przyszły przyjaciel – architekt Zbyszek Wilma
pochwalił mnie: „Pan prezes zauważył bardzo charakterystyczny
szczegół tutejszego zdobnictwa – jak w renesansie, czerpali z
wzorców piękna wokół siebie...”
Zaborów (teraz już wrócił do spadkobierców
właścicieli) był perłą dla warszawskich dziennikarzy. Któregoś
razu, siedząc wraz z innymi w ogrodzie, zwróciłem uwagę, że do
lasu wjeżdżają bardzo często cysterny, a potem wyjeżdżają
puste. A w Puszczy jest wiele bezodpływowych bagienek. Tam sąsiedni PGR
wywoził swoje nieczystości. Dokąd spływało szambo z domu
dziennikarzy – nie wiem...
Kiedyś pojechaliśmy z dziećmi nad jezioro do Wiartla
na Mazurach. Rozkoszowaliśmy się kąpielą się w bardzo bliskim
jeziorze o tej samej nazwie. Któregoś wieczora szliśmy brzegiem na
spacer. Bardzo często podjeżdżały z pobliskich ośrodków
wczasowych cysterny, stawały tyłem do brzegu i spuszczały
zawartość...
Od paru lat mieszkam w jednej z „pereł” Ziemi
Lubuskiej, miasteczku pełnym zabytków, otoczonym murem, z jeziorem
w obrębie miasta, z puszczami naokoło. Pod murami, przez dużą
część miasta płynie kanał, wpadający do rzeczki Lenka, niosący
ścieki z pobliskiej zlewni, która już dawno powinna być
zlikwidowana, bo istnieje druga, poza miastem. Napisałem o tym do
jednej z miejscowych gazet. Odmówili druku. Bo ja wiem, może i
mieli rację?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz