www.weblo.com |
Paryska „Kultura” i inne wydawnictwa „Instytutu
Literackiego” były dla mnie przez długie dziesięciolecia jednym z najważniejszych
punktów odniesienia, autorytetem i źródłem inspiracji. Działo
się tak mimo negatywnych opinii i stanowisk w kręgach władzy i
części inteligencji, a także krytycznego nieraz stanowiska
„Wolnej Europy”. Drogę Redaktora śledziłem zarówno poprzez
nieustanne obcowanie z twórczością, jak i z – jakże
licznymi! - poświęconymi Jemu i Jego Dziełu opracowaniami. Dziś
– Jerzy Giedroyc, „Instytut Literacki”, „Zeszyty
Historyczne”, wydawane i inspirowane książki, inicjatywy
wydawnicze, polityczne, kulturowe – to ogromny rozdział Historii
Współczesnej Kultury Polskiej.
W czasach złych kontakt z tekstami z Kręgu
„Kultury” - nie tylko mnie, ale całemu pokoleniu dziennikarzy,
pisarzy, polityków – umożliwiały działy prohibitów licznych
bibliotek, a także nieustanny, nieoficjalny, jakby „podziemny”
prywatny obieg wzajemnych wypożyczeń, wymian, darowizn.
Dziesięciolecia jednak minęły do czasu, kiedy
nawiązałem bezpośrednią współpracę z Redaktorem i
opublikowałem w Jego wydawnictwach parę tekstów. Ponadto jeden
z moich materiałów („Rzeczpospolita” 27.04.98), szeroko
omawiany zarówno przez prasę krajową, jak i niemiecką, został
przez berlińskiego korespondenta „Kultury” obszernie
zacytowany i z uznaniem skomentowany w Nr. 12/615. W 1999 roku -
zaczęliśmy korespondować. W liście z 3 marca 2000 czytam oto:
Szanowny Panie,
Bardzo się ucieszyłem, że wspólnie uważamy, że
normalizacja stosunków polsko-niemieckich jest w tej chwili sprawą
najważniejszą nie tylko dla nas, ale dla całej wschodniej Europy.
Jest rzeczą bardzo pocieszającą, że zrozumienie ważności tego
zagadnienia jest coraz bardziej powszechne. No, ale by to nie był
słomiany ogień, tę problematykę należy drążyć, i tutaj Pana
współpraca i pomoc byłaby bardzo cenna. Specjalnie ważna jest
Pana inicjatywa zorganizowania dyskusji dla uczni i nauczycieli na ten temat. Tak się składa, że z wieloma szkołami
jesteśmy w kontakcie i staramy się zorganizować dla nich wyjazdy
na Zachód, a specjalnie do Niemiec, dla nawiązania bezpośrednich
kontaktów.
Niedawno przekazaliśmy honoraria za Pana artykuły
za pośrednictwem Banku Handlowego w Warszawie. Proszę o wiadomość,
czy otrzymał Pan pieniądze.
Łączę najlepsze pozdrowienia.
(podpis odręczny) J.Giedroyc
Stosunki polskoniemieckie były więc
jedną z centralnych spraw naszych zainteresowań. Był jednak i
obszar drugi. Po prawie miesiącu - 30 marca - otrzymałem bowiem
kolejny list:
Szanowny Panie,
Dziękuję za list z 21-go bm. Pana artykuł „Sen
o spadochroniarzach” został zamieszczony w nr. 132 Zeszytów
Historycznych, który będzie jutro rozsyłany. W przekazanych Panu
honorariach ten artykuł był również uwzględniony.
Pana zamiar napisania rozważań na tle Pana
życiorysu jest bardzo ciekawy i niewątpliwie byłby to
interesujący dokument. Piszę o tym o tyle bezinteresownie, że nie
będę mógł podjąć się wydania „A to była Polska właśnie”,
bo na pewno będzie to duże opracowanie, a my już od dłuższego
czasu nie wydajemy książek, ograniczając się do Kultury i
Zeszytów Historycznych. No, ale na pewno nie będzie kłopotu ze
znalezieniem wydawcy, i tu będę mógł Panu pomóc, jak praca
będzie gotowa. Gdyby Pan mógł mi przysłać plan projektowanej
książki, to będę próbował znaleźć na to jakieś stypendium.
Łączę najlepsze pozdrowienia.
(podpis odręczny) Jerzy
Giedroyc
Zamierzałem bowiem, i o tym właśnie była mowa w
moim liście z 21 marca, opublikować wspomnienia z dosyć
przecież długiego i burzliwego życia. Prosiłem więc Redaktora
o radę. Miałem wtedy 74 lata, Redaktor Jerzy Giedroyc miał ich
94. Zmarł 14 września 2000 roku.
Nie zdążyłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz