Jak upamiętnić osiągnięcia Przyjaciela, którego
główną zaletą było to, że miał świetne pomysły? Mowa o
Krzysiu Strzeleckim, znakomitym dziennikarzu i redaktorze.
- Opisać parę z nich...
Kiedyś na przykład, na początku lat
sześćdziesiątych, w „Sztandarze Młodych” wymyślił tytuł
publikacji na dzień górnika: „Polak – Węgiel – dwa
bratanki”. Jedna literka, a wszyscy wiedzą o co chodzi.
Chcę jednak przypomnieć dowcip należący do
rzadkości w światowej polityce i dyplomacji; pomysł był Jego,
wykonanie – moje. Pracowaliśmy obaj w biurze prasowym konferencji,
której wynikiem było między innymi uznanie de facto przez
Niemiecką Republikę Federalną, a tym samym i przez jej zachodnich
sojuszników, faktycznie istniejącej granicy między Polską a
Niemcami (podówczas – Niemiecką Republiką Demokratyczną), co
pod każdym względem umacniało pozycję Polski – zarówno na
arenie światowej, jak i wewnątrz t. zw. „obozu socjalistycznego”,
i co uznane zostało za sukces polskiej polityki. Przewodniczyli
konferencji i podpisali układ Kanclerz Niemieckiej Republiki
Federalnej – Willy Brandt i Prezes Rady Ministrów PRL – Józef
Cyrankiewicz. Podpisanie odbyło się 7 grudnia 1970 roku, po czym
rozeszła się w kręgach dziennikarskich wiadomość, że obaj
Przewodniczący odwiedzą kuluary konferencji - między innymi biuro
prasowe. Usłyszawszy to Krzysztof zapytał podchwytliwie:
- Czy wszyscy pamiętacie, że obaj panowie byli
dziennikarzami?
- Oczywiście, odpowiedziałem nieco zadzierając nosa,
Cyrankiewicz - w Polsce, a Brandt w Szwecji, w czasie przymusowej
emigracji z hitlerowskich Niemiec...
- Z tego wynika, że można by obu akredytować przy
naszym biurze prasowym...
- ... i obu wręczyć w czasie odwiedzin legitymacje
prasowe...
- ... obie z numerem pierwszym!
- Tak, tylko – co na to ochrona i obie bezpieki? –
zapytał ktoś ostrożny.
- Zobaczymy!
Panowie premierzy, w licznej asyście polityków,
urzędników i ochroniarzy z obu państw, zjawili się, nieco już
zmęczeni, w naszym biurze prasowym i zapoznali się z imponującą
listą akredytacji przedstawicieli prasy z całego niemal świata.
Witając ich jako kierownik tej komórki, wspomniałem o ich
dziennikarskiej przeszłości, wręczyłem każdemu legitymację
akredytacyjną, zwracając uwagę na jej pierwszy numer i - jakby
się usprawiedliwiając, że zaliczyliśmy ich do naszej grupy –
powiedziałem:
- Wszak dziennikarzem jest się do końca życia...
- Das stimmt – powiedzieli obaj politycy i pełni
uśmiechów ściskali nam wszystkim dłonie.
Szef Bundespresseamt'u, którego znałem z poprzednich wizyt w Bonn, powiedział do mnie na boku: „Już nigdy nie użyję zwrotu polnische Wirtschaft”... Warto może dodać, że choć słowo die Wirtschaft oznacza gospodarka, używane jednak bywa na określenie wszystkiego, co bałaganiarskie, nieporadne, bez celu...
Szef Bundespresseamt'u, którego znałem z poprzednich wizyt w Bonn, powiedział do mnie na boku: „Już nigdy nie użyję zwrotu polnische Wirtschaft”... Warto może dodać, że choć słowo die Wirtschaft oznacza gospodarka, używane jednak bywa na określenie wszystkiego, co bałaganiarskie, nieporadne, bez celu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz